W kraju swego pochodzenia – w Surinamie – został ochrzczony „Piranią”, ale w kraju, który go zaadoptował – w Holandii – nazywają go „Pitbullem”. Te pseudonimy wiele mówią o Davidsie jako człowieku, ale i piłkarzu.
Urodził się 13 marca 1973 roku, w stolicy Surinamu – Paramaribo. Jego ojciec Harold już kilka lat przed jego narodzinami pracował w Holandii. Rodzina przeniosła się tam, kiedy mały Edgar miał 6 lat. Sąsiedzi z Nieuwendam, podmiejskiej dzielnicy Amsterdamu, wspominają do dzisiaj małego smarkacza, który całymi godzinami kopał piłkę na ulicach. Rodzina imigrantów żyła bardzo skromnie. Ojciec pracował jako mechanik, matka była sprzątaczką, podobnie jak niegdyś matka Johana Cruyffa. Może stąd wzięła się wielka ambicja Davidsa i pragnienie wyrwania się do wielkiego świata? Jego przyjaciele opowiadają anegdotę, że już jako młody piłkarz Ajaksu wkroczył kiedyś do baru, gdzie przesiadywał Richard Krajicek, zwycięzca Wimbledonu i wypalił do niego: „Założę się, że nie wiesz kim jestem”. Krajicek nie podjął zakładu. Śmiałek nie speszony powiedział: „Nazywam się Edgar Davids i za kilka lat będę najlepszym piłkarzem Holandii. I będę jeździł drogim samochodem, tak jak Ty”.
Nie zapomniał o swoich korzeniach. Udziela się w akcjach na rzecz Surinamu i imigrantów. W Paramaribo do dzisiaj pamiętają, kiedy w 1995 roku po zdobyciu przez Ajax Pucharu Mistrzów, wzruszony krzyczał „To dla Ciebie, Surinamie, zdobyliśmy ten puchar!” Co roku stara się także grać w meczach Suriprofs, z których dochód przeznaczony jest na akcje charytatywne w Surinamie. Emil Esajas – jeden z przywódców politycznych wspólnoty surinamskiej w Holandii – jest kuzynem Edgara i stara się, jak najczęściej, wykorzystywać go jako przykład dla imigrantów.
Profesjonalne treningi zaczął wraz ze starszym bratem Ricardo w młodzieżowym klubie Schellingwoude, który ścisle współpracował z wielkim Ajaksem. Coos Lequin – pierwszy trener Edgara w Holandii wspomina, że był jednym z pierwszych czarnoskórych dzieci, które zaczeły trenować w klubie. Kolejnym był… Patrick Kluivert. Trener szybko zauważył, że szybko zauważył, że ma pod opieką nietuzinkowych graczy: „Edgar był nieśmiały i… agresywny. Już wtedy był <>”. Brat, który nie zrobił takiej kariery mówił „Wbrew temu co się o nim sądzi, nie jest ani arogancki, ani oschły w normalnym życiu. Natomiast na boisku odnajduje instynkty, które drzemią przecież w każdym człowiek. Dla niego boisko staję się jego terytorium i chce bronić go za wszelką cenę. Edgar nosi w sobie głęboką nienawiść do wszelkich porażek”. Dwukrotnie próbował dostać się do szkółki Ajaksu, ale jego kandydaturę odrzucano ze wzgledu na słabe warunki fizyczne (niski wzrost).
Kiedy wreszcie trafił na De Meer, początki były ciężkie. Jego południowoamerykańska fantazja przeszkadzała mu w podporządkowaniu się wymogom taktyki. Herman Borman, odpowiadający wówczas za sekcję młodzieżową, przypomina sobie: „Był w stanie z uśmiechem na ustach walczyć na łokcie z chłopakami dużo od siebie starszymi i wygrywać… Ale Davids zawsze miał w nosie wszelkie władze, autorytety i wszelkich zwierzchników. Jedyną karą, jaka zdawała się go dotykać, było pozbawienie go możliwości grania w piłkę przez tydzień”. Sam Davids wspomina „Zawsze chciałem przeć naprzód i zmiażdżyć przeciwnika. Ale w Ajaksie nauczyłem się nie epatować techniką, chyba, że przynosi to korzyść drużynie”. Trenerzy i wychowawcy starali się okiełznać jego ambicję i zapał, tak by nie obracała się przeciw niemu. Sami jednak przyznają dzisiaj, że nie do końca im się to udało.
Wielka ambicja i buntowniczy charakter zwróciły jednak uwagę van Gaala. Davids szybko został jego ulubieńcem. Idealnie pasował do jego koncepcji futbolu, opartego na żelaznej kondycji, ale i kunsztownej technice. W pierwszej drużynie zadebiutował 8 września 1991 roku. Sezon uwieńczył triumfem w Pucharze UEFA. W Amsterdamie spędził jeszcze 4 lata, podczas których 3 razy został mistrzem Holandii (1994, 1995, 1996), zdobył Puchar Holandii (1993). W maju 1995 roku świętował wraz z kolegami zdobycie Pucharu Mistrzów. Później doszły jeszcze Puchar Interkontynentalny i Superpuchar Europy. W wieku 22 lat miał już w dorobku wszystkie najważniejsze trofea w futbolu klubowym! Rok później zaznał goryczy porażki z Juventusem Turyn w finale LM, po rzutach karnych. Porażka była tym dotkliwsza, że Davids nie strzelił rzutu karnego.
Następne lata były bardzo ważne dla okiełznania charakteru Davidsa. Sprawiły to jego konflikty z trenerami. Kłótnia pomiędzy nim a Hiddinkiem spowodowała wykluczenie go z reprezentacji Holandii na ME 1996. Davids nie mógł się pogodzić z rolą rezerwowego i oskarżył Hiddinka, że jest rasistą i ulega dyktatowi białych graczy. Kiedy Hiddink zażądał przeprosin, piłkarz powiedział, że przykro mu z powodu słów jakich użył, ale swojego zdania nie zmieni. Selekcjoner odesłał go do domu. W sezonie 1997/98 Edgar grał w AC Milan. Pokiereszowany Davids trafił najgorzej jak mógł. Milan był pogrążony w kryzysie a młodzi Holendrzy (oprócz niego Kluivert, Reiziger i Bogarde), którzy mieli to odmienić, źle zaadaptowali się w Serie A. Davids pokłócił się z Fabio Capello. Jak sam wspomina – konflikty z trenerami były najbardziej gorzkimi doświadczeniami w jego karierze. Starał się z takich sytuacji wyciągnąć wnioski. Potem powie, że ten okres właśnie pozwolił mu zmienić jego osobowość, stać się dorosłym. Zdał sobie sprawę z tego, że jeśli nie będzie umiał się kontrolować, nigdy nie zostanie piłkarzem światowego formatu.
Dzięki metamorfozie Davidsa i mediacyjnym talentom Hiddinka konflikt w reprezentacji szybko rozwiązano. Trener ucyznił swoim asystentem Franka Rijkaarda, do którego pochodzący z Surinamu piłkarze czuli wielki szacunek. Po zakończeniu konfliktu wypowiedzi Davidsa na temat Hiddinka były już o wiele bardziej przychylne: „Guus Hiddink jest nie tylko znakomitym trenerem, ale wspaniałym człowiekiem, umiejącym pójść na kompromis i potrafiącym dogadać się z każdym”. Trener odwzajemnił się: „Davids ma potężniejszego kopa w jednej nodze, niż inni gracze w obu. To jest po prostu uliczny wojownik”. Symbolicznym pojednaniem były serdeczne uściski, po wygranym meczu z Jugosławią na MŚ 1998. Davids w doliczonym czasi gry strzelił gola, który zapewnił Pomarańczowym awans do ćwierćfinału. Po Mundialu Frank Rijkaard powierzył mu rolę zastępcy kapitana. „Edgar wie jak być przydatnym dla zespołu. Na boisku i poza nim. Jako urodzony przywódca wlewa życie w ten zespół. Taki czarny szef w białym kraju”.
W barwach AC Milan rozegrał zaledwie 19 spotkań, nie strzelając żadnej bramki. Co gorsza, podczas gry w drużynie z Mediolanu nabawił się groźnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na pół roku. 23 lutego 1997 roku w meczu przeciw Perugii, po zderzeniu z bramkarzem doznał złamania kości piszczelowej. W kolejnym sezonie zdążył zagrać w AC Milan tylko trzy mecze i w grudniu został sprzedany do Juventusu Turyn. Na Stadio delle Alpi odbudował formę po kontuzji. Trener Marcello Lippi dawał mu na boisku dużo swobody, miejsca na improwizację. Swym zangażowaniem szybko zdobył sobie szacunek kibiców Satrej Damy. Wiceprezydent Milanu – Adriano Galliani mówił wtedy „Pytacie mnie co uważam za największy transferowy błąd Milanu ostatniej dekady? Po pierwsze to, że nie poznaliśmy się na Davidsie, po drugie, oddanie go do Juventusu”.
Latem 1999 roku nasiliły się trapiące go od dłuższego czasu, kłopoty ze wzrokiem. Jaskrę w prawym oku Davidsa lekarze wykryli jeszcze gdy grał w Holandii. Początkowo zapewniano piłkarza, że wystarczą odpowiednie leki. Niestety było coraz gorzej i operacja stała się koniecznością. Po zabiegu Davids grał w specjalnych, ciemnych okularach, które prócz warkoczyków, stały się jego znakiem rozpoznawczym. Miały one umożliwić lepsze widzenie i chronić przed zbyt ostrym światłem, ale przede wszystkim osłaniać przed przypadkowymi uderzeniami przeciwników. Charakterystyczna sylwetka i osobowość Pitbulla, sprawiły, że stał się twarzą kampanii reklamowych Nike i Pepsi.
4 marca 2001 roku, po ligowym meczu Udinese – Juventus, Edgar Davids został poddany testom antydopingowym. Ku wszelkiemu zaskoczeniu wynik próbki dał wynik pozytywny. W ciele Edgara wykryto nadmierny poziom nandrolonu – środku znajdującego się na liście zakazanych. Przyczynę zwiększonej obecności nandrolonu w ciele Davidsa tłumaczono stosowaniem kropli do oczu, zawierające ten środek. Nikt jednak w to nie wierzył. Wyrok FIFA brzmiał – 12 miesięcy zawieszenia w trybie natychmiastowym. Edgar był załamany. Rok przerwy był katastrofą. Na szczęście jednak po kilku miesięcy, wyrok został zmniejszony do 6 miesięcy.
W sezonie 2003/2004 kończył się jego kontrakt z Juventusem. Władze klubu zaoferowały mu przedłużenie ważności, ale piłkarz odrzucił propozycję ze względów finansowych. Niespodziewanie oznaczało to wielkie kłopoty dla niego. Klub podpisał kontrakt ze Stephanem Appiah, który zajął miejsce Davidsa. W ten sposó Juventus szykował sobie jego następcę. Siedzenie na ławie oznaczało dla Davidsa, że może nie zagrać na mistrzostwach Europy w Portugalii. Wtedy pomocną dłoń wyciągnął do niego Rijkaard. Trener Barcelony zaproponował wypożyczenie Davidsa na pół roku. To był strzał w dziesiątkę. Na Camp Nou Davids pokazał swoją wielką klasę i charakter. To właśnie dzięki niemu Blaugrana zdołała wywalczyć wicemistrzostwo. Z reprezentacyjnym kolegą Cocu stworzył świetny duet środkowych pomocników. Po takim sezonie władze klubu zaproponowały mu dwuletni kontrakt. Odrzucając go popełnił jeden z największych błędów w karierze. Barcelona w następnym sezonie zdobyła mistrzostwo Hiszpanii a Davids zmarnował sezon na ławie Interu, tylko dlatego, że skusił się na trochę wyższą gażę. Po roku pełnym rozczarowań on i klub bez żalu rozwiązali kontrakt.
Trafił wtedy do Tottenhamu. Złośliwa angielska prasa pisała wtedy, że kontrakt zawdzięcza tylko holenderskiemu szkoleniowcowi „Kogutów” Martinowi Jolowi. Eksperci nie wróżyli mu udanego pobytu – ot, świetnie płatna emerytura. Tymczasem Davids odmienił oblicze drużyny. Szybki i twardy angielski futbol okazał się dla niego stworzony i szkoda, że nie przyjechał tu wcześniej. Znów, jak w Barcelonie. imponował pewnością siebie i zdolnosciami przywódczymi. Dziennikarze obserwujący treningi często ze zdumieniem obserwowali, jak po zajęciach zostawał z grupką juniorów, którym pokazywał, jak się zastawiać przed przeciwnikiem albo – odwrotnie – jak bez faulu odbierać mu piłkę. 19-letni Aaron Lennon, którego powołano do reprezentacji Anglii na mistrzostwa świata, przypisuje eksplozję swojego talentu właśnie pracy Davidsa. Być może Davids niepostrzeżenie przygotowuje się do roli trenera? Tottenham z ligowego średniaka zamienił się w drużynę, która doostatniej kolejki walczyła o udział w LM. Przed ostatnim meczem, który miał rozstrzygnąć o awansie powiedział: „To najważniejszy mecz w moim życiu”. A przecież 4 razy grał w finale LM, 2 razy w ME i raz w Mundialu. Szkoda, że Marco van Basten zrezygnował z niego i nie zagra na MŚ 2006. Z Tottenhamem wiąże go jeszcze roczny kontrakt ale już teraz zabiega o jego powrót Ajax. Nic dziwnego – taki nauczyciel dla amsterdamskiej młodzieży byłby wręcz wymarzony.
Na boisku należy do najbardziej efektownych piłkarzy, poza boiskiem unika rozgłosu i publicznych wystąpień. Jest człowiekiem zamkniętym w sobie, skrytym – typem introwertyka. Raczej nie uczestniczy w konferencjach prasowych, nie lubi udzielać wywiadów. Ceni sobie samotność. Jest fanem NBA. Jego pasją jest latanie. Gdy grał w Juventusie zdobył licencję pilota.